wtorek, 21 maja 2013

"Zanim zasnę" - S.J.Watson

             Wszystko zależy od przeszłości.
                Christine nie wie, gdzie jest, ile ma lat ani jak wygląda. Budząc się, przeżywa szok. Nagle staje się określona, posiada jakąś nieznaną sobie przeszłość, poznaje człowieka będącego rzekomo jej mężem. Jeszcze kilka minut temu, zaraz po przebudzeniu, miała dwadzieścia lat i wspaniałe plany.
 Teraz ma tylko amnezję.
S.J. Watson, debiutując tak świetną powieścią, umieścił poprzeczkę naprawdę wysoko. „Zanim zasnę” teoretycznie jest thrillerem psychologicznym, lecz prawda jest taka, że nie da się jej gatunku ot tak zdefiniować.  Zagłębiając się w lekturze, wdrażamy się również w labirynty uczuć i zdarzeń dotyczących Christine – w jej powoli, z wysiłkiem przywoływane rzeczywiste wspomnienia, ale również w obrazy wymyślone i wmówione przez niektórych. W instynktowne, niemożliwe do zignorowania przeczucia. W codzienną, ranną dezorientację – nawet panikę. W przeszłość, wciąż gdzieś gubioną.
Autor buduje postaci bardzo wiarygodne – tak, że mogłyby niemal żyć obok. Wbrew pozorom to bardzo znacząca zaleta – bo jak inaczej czytelnik utożsamił się z bohaterką tracącą pamięć co dwadzieścia cztery godziny? Tak ekstremalne przypadki nie zdarzają się codziennie. A jednak nie odbiorca nie ma większych problemów, by zrozumieć postawiony przed nim problem.
Powieść kończy się, zanim zdajemy sobie z tego sprawę – czy to za sprawą zwrotów akcji, czy łatwego w odbiorze języka. Jednak, gdy już dotrze się do końca, pozostaje pewien niedosyt. Ale, bądź co bądź, otwarte zakończenie jest zaletą.
 Prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz